Psy zagryzły swoich właścicieli

Ticking Clock

"Dwa owczarki omal nie zagryzły swoich właścicieli

Dramat w Drohiczynie. Niewiele brakowało, a dwa potężne owczarki na śmierć zagryzłyby swoich właścicieli. Uratował ich sąsiad weterynarz.

Wszystko wydarzyło się w środę na jednej z posesji przy ul. Kościelnej. Było ciemno, tuż przed godz. 17. Małżeństwo gospodarzy miał odwiedzić jeden z sąsiadów. Nie wszedł na posesję, bo biegały po niej dwa owczarki: niemiecki i kaukaski. Właściciel postanowił je zamknąć w budach.

Kiedy już prawie zaciągnął na miejsce owczarka kaukaskiego (waży ok. 50 kg), drugi pies rzucił się na niego. Potem zaatakował go owczarek kaukaski.

Stojący za płotem mężczyzna zaalarmował gospodynię. Ta chciała odciągnąć jednego psa za ogon, ale rzucił się na nią. Psy gryzły swoich właścicieli głównie po rękach i nogach. W końcu gospodarzowi udało się zamknąć w budzie owczarka niemieckiego.

Sąsiad pobiegł wezwać pomoc. Po chwili na miejscu był razem z mieszkającym w pobliżu weterynarzem.

- Widziałem, jak sąsiad w podartej kurtce, cały pogryziony, leżał pod ścianą budynku. Jego żona była skulona, siedziała pod płotem, obok niej był ten drugi pies - opowiada Jerzy Jaskólski, weterynarz, który przybył z pomocą.

Zwierzak zacisnął zęby prawdopodobnie na ręce kobiety. Lekarz przygotował silny zastrzyk z lekiem nasennym.

- Weszliśmy na posesję. Dla obrony mieliśmy ze sobą jakiś szpadel. Chwyciłem owczarka za ogon i udało się zrobić mu zastrzyk - relacjonuje Jaskólski.

Pies nie puścił kobiety od razu. Dopiero po ok. 2 minutach odszedł na bok i się położył. Ciągle jednak sprawiał wrażenie agresywnego. Kiedy na miejsce przyjechali lekarze pogotowia, musiał ponownie dostać leki.

- Nie było wyjścia, jak go uśpić. On chciał dalej atakować, był agresywny - kontynuuje Jaskólski.

Ranni małżonkowie trafili do szpitala w Siemiatyczach. Oboje mają bardzo poważne rany rąk i nóg. Psy na szczęście nie gryzły ich po głowie i szyi. Lekarze mówią, że życiu obojga nic nie grozi.

Nie wiadomo, dlaczego psy nagle zaatakowały swoich właścicieli. Jerzy Jaskólski w swojej praktyce nie spotkał się z taką agresją. Przypuszcza, że po prostu się czegoś przestraszyły.

Przed kilkunastoma dniami w Bielsku Podlaskim pies zagryzł swoją 82-letnią właścicielkę. Ta, idąc wieczorem koło jego budy, poślizgnęła się i upadła. Wtedy rzucił się na nią i dotkliwie pogryzł. Kobieta zmarła w szpitalu."

Chyba wiem dlaczego zaatakowały. Jestem pewna, że te psy zbyt często siedziały w budzie i... miały bardzo mało ruchu. To na 99,9% O to chodziło. A Wy co o tym myślicie?
[/b]

Mieszanka · Gość

Możę i tak jak myślisz. Ale do końca chyba nigdy sie nie przekonamy. Może właściciel zrobił jakiś ruch, który strasznie zdenerwował psa? Ja też sie czasem na coś wnerwie, a on chciał je zaciągnąć do budy, gdy one jeszcze chciały pobiegać....